czwartek, 19 marca 2015


głównym obszarem badań Karpińskiego jest analizowanie przemian 
które zaszły w polskim przemyśle
to on jest współtwórcą unikatowego zestawienia
"Jak powstawały i jak upadały zakłady przemysłowe w Polsce" -
z jego ustaleń wynika że w nowych warunkach rynkowych po 1989 r.
prawie co trzeci zakład zbudowany w PRL
albo uległ likwidacji w ogóle albo zaprzestał 
dotychczasowej produkcji przemysłowej 
na rzecz działalności dystrybucyjnej
(handlowej magazynowej itp.)
ale rzecz nawet nie w samej liczbie upadłych zakładów -
Karpiński tłumaczy że dla ekonomistów 
najlepszą miarą uprzemysłowienia 
jest odsetek osób zatrudnionych w przemyśle -
nie jest to miara idealna ale pozwala uchwycić 
nie tylko czystą produkcję 
(zmieniającą się przez ostre wahania koniunkturalne)
albo wartość majątku (często trudny do oszacowania)
lecz również rolę jaką przemysł odgrywa w realnej gospodarce -
i właśnie patrząc na ten wskaźnik 
najlepiej można dobrze prześledzić 
losy polskiej deindustrializacji -
szczyt zatrudnienia w przemyśle przypadał u nas na 1980 r.
wtedy pracowało w nim ok. 5,2 mln Polaków
w 2013 r. to było już tylko 2,8 mln
"oznacza to że w Polsce po roku 1989 doszło 
do największego spadku zatrudnienia w przemyśle 
w skali całej powojennej Europy
porównywalny regres zaliczyła 
w tym okresie tylko Wielka Brytania”
– dowodzi Karpiński i choć sam 1990 r.  
nie był jeszcze rekordowy pod względem liczby 
zamkniętych lub okrojonych zakładów 
to jednak jest on kluczową cezurą -
to wówczas Polska gospodarka weszła 
na ścieżkę deindustrializacji (...)
"często nawet sobie nie uświadamiamy że w Polsce
nastąpiła wielka wymiana zakładów dużych na małe
w 1989 r. w dużych zakładach pracowało 3,2 mln Polaków 
dziś tylko 640 tys." - dowodzi Andrzej Karpiński - 
czy to źle? - nie najlepiej -
"w większości krajów rozwiniętych udział dużych
przedsiębiorstw przemysłowych sięga 1/3
a u nas… 20 proc. - a to ma daleko idące konsekwencje
m.in. dla innowacyjności która tworzy się właśnie
w dużym przemyśle albo na jego potrzeby
a jeżeli takiego przemysłu w kraju nie ma 
to ten kraj zawsze będzie skazany 
na import technologii i innowacyjne zacofanie
brak dużego przemysłu krajowego 
to również zła wiadomość dla fiskusa 
bo to tacy gracze są najlepszymi podatnikami
w przeciwieństwie do dysponujących 
nieograniczonymi możliwościami optymalizacyjnymi 
zagranicznych koncernów i wiecznie
walczących o przetrwanie mikroprzedsiębiorstw"

forsal.pl